Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Czyżby wyglądało jak ja w mundurze, otulający cię ramieniem? - zapytałem rozbawiony. Pocałowałem Amalię w głowę, gdy ona pieściła mój tors swoimi ustami. Uśmiechnąłem się słabo, kiedy całowała kolejne blizny, czy jasne ślady bo starych ranach. - Przy mnie wydajesz się taka idealna - westchnąłem cicho, zauroczony jej gładką skórę. - Chronienie cię, dawanie bezpieczeństwa... to mój obowiązek, trzeba uchronić taki skarb, przed wszystkim... - dodałem.
Bo nasza miłość nie ma złych scenariuszy
Offline
- Jeśli to ty masz mnie chronić, to będę potrbiwac naprawdę dużo twojej ochrony... Obecności. Po prostu ciebie obok - szepnęłam, znów układając głowę na jego ramieniu. Musnelam palcami kilku małych blizn na ciele. - Ja nie jesteeem taka nieustraszona jak ty - stwoerdziłam. - Mogę się wydawać odważna... Ale to po prostu pewność siebie. Choć gdyby miało się coś tobie stać... Mam nadzieję, że moja odwaga by się obudziła do walki - zakończyłam z lekkim rozbawanieniem.
"Będę twoim długim snem, póki śmierć i jeszcze dzień."
Offline
- Mam nadzieję, że twoja odwaga nie będzie musiała się do niczego budzić, bo twój żołnierz będzie tuż obok, by pomóc w każdej chwili - zauważyłem miękko, z lekkim uśmiechem, obserwując jej ruch palców. - Jesteś niezwykle pewna siebie i dzielna, gotów przeciwstawić się każdej przeszkodzie - zapewniłem. - Ale koniec końców, ja będę obok i cię uratuję... - podsumowałem, wsuwając nos w jej włosy z uśmiechm.
Bo nasza miłość nie ma złych scenariuszy
Offline
Zamruczałam cicho, czując jego ciepły oddech we włosach. Całe moje ciało ogarnęło błogie rozluźnienie. Tak, w tym momencie czułam się tak jak powinnam, byłam we właściwym miejscu, o właściwym czasie. Uśmiechnęłam się do siebie.
- Mój żołnierz - szepnęłam delikatnie ale z dużymi pokładami radości. - Choć, gdy przyglądam się twoim bliznom, myślę sobie, że nie chce aby jakakolwiek nowa pojawiła się z mojej winy... - szepnęłam ostrożnie.
"Będę twoim długim snem, póki śmierć i jeszcze dzień."
Offline
Westchnąłem cicho, lekko kręcą leciutko głową.
- Każda z tych blizn powstała z jakiegoś powodu, a jeśli jakimś z powodów będziesz ty, to nie będzie mi z tym źle - zapewniłem ją czule. - Miałem... ciężkie dzieciństwo. Sieroty trafiają do wielu różnych domów, ludzi... Poza tym szkolenie było ciężkie, też spowodowało blizny... Cóż, takie już moje życie, pokryte ranami... - uznałem, na krótką chwilę markotniejąc, ale zaraz uśmiechnąłem się lekko, gdy znów spojrzałem na kobietę. - Ale na szczęście, teraz mam ciebie... Jak lekarstwo na cały ból...
Bo nasza miłość nie ma złych scenariuszy
Offline