Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
Zaśmiałem się szczerze, kręcąc od razu głową.
- Aniołem? Nie, nie, nie, daleko mi do tego miana - zaznaczyłem od razu, żeby Ama nie żyła przypadkiem w błędzie. - Może i jestem odpowiedzialnym żołnierzem, ale nie przypisuj mi od razu wszystkich anielskich cech... Jestem całkiem nieznośny czasami - zaśmiałem się cicho. - Może nie jestem pierwszy do bójek, ale w barze świetnie się bawię po cywilu... No i uwielbiam flirtować ze znacznie wyżej postawioną prawą ręką królowej, by teraz w myślach planować planować jak by tu moją kochaną rozpieścić dziś nocą... Ja... Cóż, mam na swoich barkach kilka wybryków - skwitowałem nieśmiało rozbawiony.
Bo nasza miłość nie ma złych scenariuszy
Offline
- Moim zdaniem i tak jesteś aniołem. Możesz sobie myśleć co chcesz, ale mojego zdanie nie zmienisz, Raymond - upierałam się z rozbawieniem wymalowanym na twarzy. Poszukam jego ramię tylko po to by zaraz spleść nasze palce ze sobą i mocniej ścisnąć jego dłoń. -A rozpieszczanie mnie jest bardzo dobrym pomysłem - dodałam z nutą powagi.
"Będę twoim długim snem, póki śmierć i jeszcze dzień."
Offline
Zaśmiałem się cicho, kręcąc lekko głową.
- No dobrze, skoro twojego zdania nie zmienię, to nie mam co walczyć - podsumowałem, patrząc na nią ciepło. - A rozpieszczanie ciebie? To akurat jest mój niepisany acz najważniejszy obowiązek moja droga - powiedziałem z równie wielką powagą, co ona. - Muszę być pewien, że moja pani cieszy się życiem ze mną...
Bo nasza miłość nie ma złych scenariuszy
Offline
Zagryzlam wargę.
- Ray... - szepnęłam i zatrzymałam się. Wysokie krzewy nieco nas osłaniały przed chłodnym wiatrem ale nie wystarczająco mocno, byśmy oboje od czasu do czasu nie zadrżeli z zimna. Mężczyzna stanął, a ja ustawiłam się twarzą do niego. Uśmiechnęłam się delikatnie. - Czy ty... Znaczy. - Pokręciłam głową rozbawiona, przymykając lekko powieki. - Wybacz, jeszcze raz - poprosiłam, biorąc głęboki oddech i patrząc na niego. - Mówisz "moja pani" czyli... Mogę przez to rozumieć, że należysz do mnie? - zapytałam trochę niepewna. Nie chciałam żeby źle mnie zrozumiał, napielam się trochę będąc gotowa zaprzrcic zaraz każdej jego złej interpretacji moich słów.
"Będę twoim długim snem, póki śmierć i jeszcze dzień."
Offline
Uśmiechnąłem się miękko, skinąwszy lekko głową.
- Tak, Ama... Zauroczyłem się w tobie bez pamięci, a potem pokochałem równie mocno i oddałbym ci wszystko co mam... Ale nie mam niczego, więc oddaje siebie... - uśmiechnąłem się nieśmiało, trochę zawstydzony swoimi słowami. - Jestem twój, w całości, w każdym kawałku twój... gotów chronić cię, uspokajać, pomagać i rozpieszczać... Wszystko dla mojej pani - uśmiechałem się coraz szerzej, podekscytowany tyloma możliwościami przyszłości, którą spędzamy razem.
Bo nasza miłość nie ma złych scenariuszy
Offline
Nie płakałam za czesto. Obracałam się w takim towarzystwie, że zazwyczaj po prostu musiałam grać twardą i niewzruszoną, bo ile razy ktoś pluł mi w twarz jadem, musiałam to znieść z dumą. A gdy ktoś mnie chwalił, też nie mogłam przecież wybuchnąć. Powściągliwość, powściągliwość i powściągliwość.
Ale teraz?
Jak reagować na takie wyznania?
Jak się zachować w takich momentach? Nikt mnie do tego nigdy nie przygotowywał!
Wybuchnelam płaczem i rzuciłam mu się w ramiona, wtulajac twarz w jego pierś. Czułam jak dygocze. Ale to był dobry płacz, przeplatał się z wybuchami radosnego śmiechu. Pomyślałam sobie, że gdyby teraz zobaczyła mnie królowa... Dostałabym mocno po głowie za swoje nieeleganckie zachowanie. Ale teraz nie chciałam być elegancka, teraz chciałam... Chciałam...
- Też chcę być twoja, Ray - wymamrotałam, tuląc się do niego mocno. - Jestem twoja, cała twoja - dodałam, zaciskając palce na jego karku.
"Będę twoim długim snem, póki śmierć i jeszcze dzień."
Offline
Byłem szczerze skołowany tym nagłym wybuchem Amalii, bo... jasny gwint, poznawałem tą kobietę już ponad rok, a nagle, niespodziewanie taki wybuch emocji, na jej spokojnej twarzy? Oh, nawet gdy świntuszyła była opanowana, pewna siebie i swoich słów, jednak teraz?
Zaraz jednak postarałem się uspokoić i najłagodniejszym tonem i gestem, otulić Ame.
- Kochana... jesteś moja, tak bardzo jak ja jestem twój, dobrze? Należymy teraz do siebie wzajemnie, to bardzo odpowiedzialne zdanie... Kolejne na naszych barkach, ale poradzimy sobie z tym bez problemu, prawda? - uśmiechnąłem się czule, głaszcząc Amalię po plecach. - Chodźmy już do pałacu, przyda się ciepły prysznic...
Bo nasza miłość nie ma złych scenariuszy
Offline
- T-tak... Już za moment wrócimy - szepnęłam chrypliwie.
Jeszcze przez dłuższą chwilę nie odsuwalam się od Raya. Nie chciałam być cała zapłakana, gdy znów spojrzy na moją twarz. Oczy pewnie i tak będę miała czerwone. W miarę dyskretnie otarłam łzy i odsunęłam się, uśmiechając lekko.
- Nie jesteś ciężarem na moich barkach... - szepnęłam, wygładzając mu ubranie. Podniosłam na niego wzrok. - Wręcz przeciwnie, odciążasz mnie, nawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo, kochany - dodałam, a głos mi znów trochę zadrżał, ale byłam już zdecydowanie spokojniejsza.
"Będę twoim długim snem, póki śmierć i jeszcze dzień."
Offline
Uśmiechnąłem się najczulej jak umiałem, głaszcząc Amalie po policzku.
- Myślę że mogę sobie wyobrazić, bo ja tobie zawdzięczam to samo - powiedziałem na spokojnie, by zarazić nieco tym spokojem kobietę. - Drżysz, ten spacer chyba nie był aż takim dobrym pomysłem - parsknąłem niepewnie śmiechem. - Ruszamy do ciebie, gorąca kąpiel albo prysznic są obowiązkowe...
Bo nasza miłość nie ma złych scenariuszy
Offline
- Był cudownym pomysłem - zapewnilam go i łapiąc się jego ramienia dosyć szybkim krokiem ruszyliśmy do wejścia do pałacu. - Jest trochę zimno, ale wciąż siedzimy w środku, nie chce tam tkwić non stop. Bardzo rzadko wychodizlam tak dla przyjemności, a teraz mam ciebie i to idealny powód by przewietrzyć głowę wspólnie. I potrzęść się razem z zimna - dodałam rozbaiona. - We dwoje zawsze raźniej!
"Będę twoim długim snem, póki śmierć i jeszcze dzień."
Offline
Zaśmiałem się cicho na jej słowa.
- No tak, jak marznąć to we dwoje, ale wymyśliłaś Amalio - zaśmiałem się rozbawiony. - W takim razie ja wprowadzam zasadę, że skoro razem marzniemy to razem się tez potem rozgrzewamy, jasne? - zaproponowałem, z błyskiem w oku, któremu nie można się było oprzeć
Bo nasza miłość nie ma złych scenariuszy
Offline
Zagryzlam uśmiechniętą wargę i pokiwałam grzecznie głową. Jego słowom nie dało się zaprzeczyć z dwóch prostych powodów: ton jego stanowczego, a zarazem ciepłego głosu oraz sam sens słów – kto chciałby odmawiać!? Chyba tylko jakiś szaleniec.
- Ma się rozumieć, żołnierzu. To bardzo dobry pomysł - pochwaliłam go, wtulajac się w jego ramię. Już widziałam wejście do pałacu.
"Będę twoim długim snem, póki śmierć i jeszcze dzień."
Offline
Zadowolony tą ogólną zgodą przepuściłem Amalie w wejściu do środka i już pośpiesznie pokonaliśmy schody ku pierwszemu piętru gdzie pokój miała Ama.
- Oh, tu jest znacznie znacznie cieplej... - uznałem zadowolony. - Obawiam się, że w moim pokoju byłoby znacznie chłodniej niż u ciebie - dodałem rozbawiony, kiedy wchodziliśmy do środka.
Bo nasza miłość nie ma złych scenariuszy
Offline
- Naprawdę? - spytałam lekko zaniepokojona,zdejmując z siebie polar. - To niedobrze... - Westchnęłam ciężko, przez chwilę patrząc z troską na mężczyznę. - Dobrze,że dziś jesteś tutaj. Wyśpisz się porządnie i wygrzejesz - podsumowalam, uśmiechając miękko. - Odwieść kurtkę na wieszak. Napuszczę wody do wanny... Może poprosić o gorącą herbatę? Z miodem, pomarańczą i goździkami na rozgrzanie? - dopytywalam, obejmując się ramionami.
"Będę twoim długim snem, póki śmierć i jeszcze dzień."
Offline
- Ja przygotuje nam wodę, a ty poproś o herbaty - powiedziałem rozbawiony, dzieląc między nami zadania. Kobieta wyraźnie miała zakodowane w głowie by zająć się wszystkim dookoła by było idealnie. Ale teraz byłem tu też ja, a ja nie lubiłem być bezzadaniowy, kiedy ktoś inny chatował.
- Poproś dla nas dwie herbaty, a gdy wrócisz z nimi woda i ja będziemy już gotowi - powiedziałem z uśmiechem, murgając do niej.
Bo nasza miłość nie ma złych scenariuszy
Offline
Zagryzlam wargę, spoglądając na niego z niepewnością aż w końcu pokiwałam głową. Nie było o czym dyskutować, ten podział był całkiem sprawiedliwy.
- Za moment wrócę, nie zdążysz zatęsknić - szepnęłam, muskając przelotnie jego policzek i wyszłam z pokoju,szybkim i pewnym krokiem przemierzając korytarz. Po drodze wpadłam na znajomą pokojówkę z którą często plotkowałam. Dziewczyna chciała mnie zatrzymać, ale wyjaśniłam pospiesznie że nie mogę teraz. Uśmiechnęła się znaczoczo i z rozbawieniem życzyła mi dobrej nocy,a ja odpowedzialam jej tym samym.
Zaszłam do kuchni, gdzie bez problemu, przygotowano dla mnie dwie herbaty. Wymieniłam kilka zdań z kobietą, która je dla mnie zrobiła i jej również życzyłam spokojnej nocy. Ruszyłam nieco wolniej z małą srebrną tacą w ręku.nie chciałam wylać na siebie wrzątku.
"Będę twoim długim snem, póki śmierć i jeszcze dzień."
Offline
Tak jak powiedziałem wcześniej kobiecie, zająłem się przygotowaniem nam wodę, zdejmując z siebie ciepłe warstwy takie jak kurtka czy koszulka, zostając w podkoszulku i jeansach. Łazienka dzięki gorącej wodzie szybko się rozgrzała, zrobiło się ciepło i parno, a kiedy tylko Ama przyszła, woda była już pewnie idealna do wejścia.
- W samą porę - powiedziałem miękko, wychodząc z łazienki i przyglądając się jak kobieta położyła tacę na stoliczek. - Woda czeka, moja kochana...
Bo nasza miłość nie ma złych scenariuszy
Offline
Uśmiechnęłam się szeroko, obracając do mężczyzny. Pokiwałam głową i powoli wysunrlam koszulkę ze spodni,a potem zsunęłam ja z ciała, odkładając na łóżku. Nie odsuwalam wzroku od Raya, ktoremu oczy błyszczały, gdy przyglądał się mojemu ciału. Sięgnęłam do paska przy spodniach i po chwili już zsunelam z siebie też spodnie i skarpetki, zostając już w samej bieliźnie. Objęłam się ramionami czując chłód i ruszyłam w jego stronę, mijając go bez słowa i wchodząc do ciepłej łazienki.
- Chodź do mnie - szepnęłam prosząco po chwili.
"Będę twoim długim snem, póki śmierć i jeszcze dzień."
Offline
Jak to ona robiła, że niemal nie robiąc nic, budziła we mnie... Wszystko? Była taka naturalnie pociągająca, nie musiała się kiwać i kręcić nie wiadomo jak, by pobudzić i podekscytować. Amalia robiła ze mną co chciała, a że chciała samych dobrych rzeczy, nie opiewałem się, byłem jej całkowicie oddany. Zdjąłem z siebie spodnie i podkoszulek, odkładając je na oparcie krzesła i idąc do łazienki w bokserkach. Zaraz zamknąłem za sobą drzwi, obserwując moją ukochaną, jej piękne ciało w prostej bieliźnie, która... Nie, Amalia nie potrzebowała koronki, czy innych niepotrzebnych bzdetów, była piękna i naturalna. Była niesamowita.
Uśmiechnąłem się czule, pochodząc bliżej kobiety.
Bo nasza miłość nie ma złych scenariuszy
Offline
Czekałam aż podejdzie. Mailami nadzieję,że nie zauważy mojego drżenia z ekscytacji. A gdy już stanął blisko, ułożyłam jedną dłoń na jego torsie, delikatnie gładząc palcami po skórze. Był niemal jak wyrzeźbiony, jedynie drobne blizny przypominały, że był człowiekiem, a nie bóstwem.
Uśmiechnęłam się sama do siebie, podnosząc wzrok na jego piękne,ciemnoniebieskie oczy. Przeszedł mnie dreszcz. Wzięłam głęboki oddech, nie odrywając spojrzenia od niego. W łazience było parno i szybko poczułam, że robi mi się cieplej. Nachylilam się do mężczyzny i musnelam zaczepnie jego wargi, wsuwając drugą dłoń na jego kark i zaciskając na nim palce.
"Będę twoim długim snem, póki śmierć i jeszcze dzień."
Offline