Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
Oczy mi się zaszkliły mimo wszystko. Uniósłam dłoń, by nakryć palce Zaffa, które błądziły mnie po policzku z taką delikatnością.
- W porządku, nie przepraszam cię już - mruknęłam trochę sucho, bo chciałam wciąż to robić i w myślach non stop to robiłam. - Założyłam na chwilkę twoja koszulkę, lubię ją - powiedziałam, uśmiechając się do niego. - Ale mogę zaraz przebrać się w sukienkę. Możemy jeszcze potańczyć... Lub pójść się przejść. Dzisiejszej nocy ulice będą ciche i puste - stwoerdziłam.
Offline
- Nie, nie musisz już się przebierać... - zapewniłem miękko. - Lubię, gdy chodzisz w moich rzeczach, możesz jak dla mnie tak zostać - dodałem, całując ją leciutko. - Zawsze wyglądasz cudownie, ale teraz tak słodko... Potańczmy jeszcze chwilę, a potem poczytam ci artykuły, tak jak obiecałem wcześniej - zaproponowałem, ujmując jej dłoń i talię.
Offline
Przysnęłam się ponownie do Zaffa, a moje ciało zareagowało drżeniem, takim przyjemnym.
- Zróbmy tak - szepnęłam, pochylając lekko głowę ku niemu. Zaff zrobił to samo, a wtedy oparłam swoje czolo o jego czoło, gdy delikatnie kiwalismy się na boki.
Trwaliśmy tak przez jakiś czas, tuląc się do siebie w tańcu. Jednak wciąż dużo myśli biegało mi po głowie i byłam pewna że Zaffowi tak samo.
- Zaff? - wampir mruknął cicho. Uniósłam globie by pogładzić go po policzkach. - Możemy to zrobić - szepnęłam. - To dla ciebie ważne... Możemy, naprawdę - mruknęłam, starając się nie spijać.
Offline
Skrzywiłem się nieco, a zaraz spojrzałem na moją ukochaną łagodnie.
- Ella... Chciałem by było to naturalne - wyjaśniłem miękko. - I to jest dla mnie ważne, byś czuła się dobrze, byś była ze mną szczęśliwa, by to było naturalne i szczere i... - pokręciłem głową. - Nie chce, nie tak. Może... Może kiedyś. Ale nie teraz kiedy czujesz się zobowiązana... Nie jesteś mi nic winna - zapewniłem czule.
Offline
- Jestem ci winna tak wiele... Nie umiem ci wynagrodzić tego co dla mnie robisz. Jesteś istota z największym sercem na tej wyspie. Dzięki mnie tylko się o tym dowiedziałeś... Ale tak naprawdę to... Zawsze je miałeś, Zaff. Piękne, czyste serce. - Musnelam wargami jego ucho, przyciskając swoje ciało do jego ciała. - Możesz sobie wmawiać że tak nie jest. Wciąż sam wierzysz po części w stereotypy swojej rasy. Ale jesteś najwspanialszym przykładem tego, że wampir może mieć serce bardziej przepełnione miłością niż jaki kolejek wilk, a delikatność większa niż którykolwiek z czarodziei. - Pogładziłam go po szyi i ramieniu.
Offline
Uśmiechnąłem się słabo, kręcąc głową na jej słowa, bo choć piękne, miałem wobec nich wiele zarzutów.
- Tylko ty widzisz to serce Ella - wspomniałem, choć mocno otuliłem ramionami moją czarodziejkę, która wtulała się we mnie czule. - Ale może i dobrze... Najważniejsze byś właśnie ty je widziała, dalej we mnie wierzyła moich niezliczonych win... - szeptałem. - Nie wiem czy moje serce jest aż tak czyste, ale cieszę się... cieszę się, że ty tak uważasz. Że nie widzisz we mnie tego, co widzą twoi pobratymcy - dodałem, lekko kiwając ją w ramionach
Offline
- Zaff... Skarbie... Wszystko co robię, robię dlatego że bardzo cię kocham. I choć próbuje na wszystkie sposoby odsunąć od ciebie ból nie wychodzi mi... I cierpisz. - Wzięłam głęboki oddech. - Inni na ciebie nie patrzą tak jak ja, bo cię nie znają, nie wiedzą kim jesteś, jaki jesteś i jaką drogę przebyłeś by właśnie taki być - szepnęłam, wsuwając dłoń na jego policzek. Pogładziłam kciukiem po skórze. - W Fortis odetvhniesz. Nie pozwolę cię krzywdzić. Tak bardzo mi na tobie zależy...
Offline
Uśmiechnąłem się szczerze i wtuliłem się w dłoń mojej czarodziejki.
- W porządku... Oboje odetchniemy w Fortis. Bez problemów dnia codziennego, spędzimy czas na spokojnym spacerowaniu po okolicy... - zapewniłem czarodziejkę. - I będzie nam dobrze, tak jak kiedyś, kiedy nie liczyło się nic, tylko my - szepnąłem. - Jestem taki szczęśliwy, że jedziemy tam, że wyjeżdżamy na wspólne wakacje - przyznałem miękko.
Offline
Zaśmiałam się krótko.
- Cieszę się twoim szczęściem - szepnęłam, całując krótko Zaffa w usta. Cieszyłam się też tym, że mogliśmy dalej spokojnie tańczyć, choć tak bardzo napsułam atmosferę swoim brakiem kontroli nad sobą. Gdybym to przemyślała, nie doprowadziłaby to takiego momentu.
Zjedliśmy jeszcze trochę, Zaff wypił jeszcze trochę wina, a ja rozbawiona potanczylam dla niego sama, pląsając do trochę bardziej skocznej muzyki. Nastroje mieliśmy naprawdę dobre. Zasnęliśmy zmęczeni nad ranem, przy rozmowie.
A rano? Rano obudziliśmy się szczęśliwi jak nigdy, w swoich ramionach. I nie chciało nam się podnosić z miejsca. Nikomu nigdzie się nie spieszyło. Zaff nie miał pracy, ja nie miałam szkoły.
Leniwy poranek spędziliśmy na leżeniu, potem popołudnie na długim śniadaniu i kolejnych rozmowach. Mieliśmy sporo do obgadania po długiej przerwie. Choć chciałam unikać rozmowy na temat rozłąki, bo po co, skoro już byliśmy razem?
- Jesteś taki ociężały - zauważyłam, gdy jedliśmy obiado-kolacje z resztek jedzenia które zostało nam z uroczystej kolacji. - Nie potrzebujesz... Krwi? - zapytałam delikatnie, uśmiechając się do Zaffa, gdy popijalam gorącą herbatkę z miodem.
Offline
- Dawno nie piłem... - przyznałem z cichym westchnieniem, widelcem nadal trącając kawałek ryby, który leżał na moim talerzy. - Sam nie wiem, ostatecznie... Nie wracasz do siebie jeszcze jakiś czas, a niedługo jedziemy... To nie byłoby takie złe, prawda? Ranki na szyi goją ci się szybko... - zamyśliłłem się. - A ty byś czuła pełnię przyjemności z jadu... - dodałem zagryzając wargę i unosząc wzrok na Elle. - Czujesz się na siłach by oddać mi krew? Jak dużo?
Offline
- Jeśli pozwolisz mi już przespać resztę dnia i całą noc to weź tyle ile potrzebujesz, Zaff - powedziałam rozbawiona, uśmiechając się do wampira radośnie. - A najlepiej by było teraz, jakiś czas przed naszym wyjazdem, choć i tak pewnie będę miała w pociągu chustkę albo mogę założyć wyższy kołnierzyk... - mruknęłam, odstawiając kubek na bok. Wzruszyłam ramionami. - Potrzebujesz tego. Możesz mnie prosić i mieć o tym, pamiętaj, dobrze?
Offline
Uśmiechnąłem się lekko, nadal zakłopotany.
- Wiesz że do tego od tak nie przzywyknę... Nie po tym wszystkim co się wydarzyło - zauważyłem, ale zaraz potem machnął ręką odganiając myśli. - Ale zapamiętam - dodałem, wstając od stołu i zbierając talerze. - Hm posprzątam gdy będziesz odpoczywać, a teraz... Jesteś gotowa już teraz? - zerknąłem na czarodziejkę, wysuwając kły.
Offline
Uśmiechnęłam się szeroko, a przez moje ciało przeszedł przyjemny ciepły dreszcz.
- Tak... Tak, tak, jestem gotowa. - Podnislam się z miejsca i zasunelam krzesło, powoli, tyłem idąc do kanapy, ale nie odrywając wzroku od wampira, który skierował się w moją stronę. - Skoro chcesz posprzątać sam to nie będę ci bronić - mruknęłam rozbawiona, gdy Zaff stanął tusz obok mnie. Odrzuciłam włosy z ramienia na plecy, unosząc delikatnie brodę ku górze. - Lubię widzieć u ciebie ten błysk w oku, gdy już napijesz się krwi. - Zassałam dolną wargę.
Offline
Uśmiechnąłem się też czule, obejmując dłońmi jej twarz, która patrzyła na mnie z takim wyczekiwaniem.
- A ja uwielbiam to jak łakniesz jadu - przyznałem. - Robisz się taka podekscytowana na samą myśl, że cię ugryzę i nie dość że ja poczuję się dobrze, to i ty będziesz mogła znów poczuć się tak dobrze - dodałem, przeczesując palcami włosy Elli. Zdjąłem gumkę do włosów w nadgarstka czarodziejki, by związać ją jej piękne, długie, złote włosy. Potem potarłem dłońmi jej szyję, cały czas wpatrując się w jej oczy.
Kiedy już poczułem jak w uszach szumi mi od pragnienia jej dziewiczej krwi, usiadłem na kanapie, sadzając sobie Ellę na kolanach, tak jak lubiłem najbardziej. Dłońmi sunąłem po całym jej ciele, dokładnie badając jak przez żyły przepływa krew. Przyśpiesza i zwalnia, a gdy pocałowałem szyję czarodziejki znów przyśpieszyło.
- Jesteś niezwykle seksowna - szepnąłem, jakbym się przyznał do porażki, ale zaraz sam się uspokoiłem. - No dobrze... Wiesz, że musisz się uspokoić, kochanie. Jak najbardziej spowolnić tętno - przypomniałem, kładąc dłonie na jej ramieniu, a ustami kreśląc linię na jej szyi by odszukać moje ulubione miejsce.
Offline
Jęknęłam cicho.
- Tak, wiem... Już się uspokajam - zapewnilam go, łapiąc kilka głębokich oddechów, aż w końcu naprawdę byłam spokojna. Zaff najpierw delikatnie skubnął wargami skórę na mojej szyi, na co uśmiechnęłam się jeszcze szerzej. Potem jednak poczułam minimalne ukucie, jednak działanie jadu było ekspresowe jak zawsze. Serce od razu zaczęło mi szybciej bić, ciało drżeć, a nogami mi zmiękły. To nawet nie można było nazwać pożarem. To był wybuch gorącą obezwładniający moje ciało. I choć za każdym razem Zaff mi tłumaczył, że to trwa dłużej niż sekunda czy dwie, to dla mnie to trwało zawsze tak krótko, czas zupełnie inaczej płynął.
Gdy wysunął kły z mojej szyi, uśmiechnęłam się do niego błogo. Czułam zmęczenie, naprawdę je czułam, jakbym przebiegła maraton bez zatrzymywania się. Ale to było przyjemne zmęczenie. Serce wciąż mi jeszcze waliło.
- Kocham cię - mruknęłam, wpatrując się w niego cały czas z uśmiechem.
Offline
Dziś napiłem się stosunkowo sporo, tak jak zazwyczaj piłem z niej w rezydencji. Wiedziałem, że przez to jad zadziała mocniej, jednak z drugiej strony Ella mogła spokojnie przespać kawał czasu w moim łóżku, nigdzie nam się nie śpieszyło przecież.
- Ja ciebie też kochanie - zapewniłem miękko, całując jej rozchylone usta, a dłońmi wodząc po jej rozdygotanym ciele. Była taka cudowna... Już wiedziałem doskonale jak się teraz będzie zachowywać, w pierwszych chwilach bywała bardzo rozkojarzona, a dopiero później musiała się już skupić, skupić na mnie i tylko wyłącznie na mnie oraz na wszystkim co przedłuży działanie tego obezwładniającego uczucia jaki dawał jad, a ja byłem w sobie jej zapewnić wszystko czego tylko chciała, czyż nie...?
Offline
Wciąż usmiechaalm się błogo do Zaffa. U ioslam jedną rękę, która okazała się być jednak zdecydowanie cięższa niż pamiętałam. Jednak nie poddałam się i Pogładziłam wampira po twarzy, uśmiechając się jeszcze szerzej.
- Ja ciebie mocniej, mój wampirku - szepnęłam zadowolona. - Oczy ci tak pięknie błyszczą - zauważyłam, wpatrując się w nie dosyć długo. - Tak pieknie. Tak jak lubię. Dokładnie tak. Teraz jesteś silny - zaznaczyłam. - Cieszysz się?
Offline
- Bardzo - szepnąłem, przytrzymując jej rękę na moim policzku. - Jestem pełen sił, a mój umysł nie jest już zamglony, to naprawdę przyjemne... - dodałem, całując dalej delikatnie jej usta. - A ty? Dobrze się czujesz? Chcesz bym coś dla ciebie zrobił... Wiesz, że zrobię wszystko - dodałem z cichym westchnieniem, kiedy nasz wargi znów i znów się o siebie ocierały.
Offline
- Możesz zrobić bardzo dużo... - mruknęłam w jego usta, uśmiechając się przy tym szeroko. - A ja czuję się dobrze. Trochę ociężała - dodałam, śmiejąc się krótko. - Ale to nie szkodzi... Chcę cię po prostu czuć, mieć blisko... - szeptalam spokojnie. - Ty chyba lepiej ode mnie wiesz co się teraz ze mną dzieje - dodałam rozbawiona.
Offline
- Podniecenie - uśmiechnąłem się czule i uniosłem Ellę w ramionach z łatwością, kładąc ją na łóżku. Zaraz wsunąłem się obok niej, by nie dzieliły naszych ciał choćby centymetry. - Przyjemne prawda? Nie martw się, jestem przy tobie cały czas, zaraz zaradzę coś na to... - czułem wręcz jak z moich oczu strzelały iskry na widok Elli której pierś unosiła się i opadała w ciężkich oddechach. Sięgnąłem delikatnie do guzików, by sprawnie je rozpiąć i uwolnić biust Elli...
Offline