Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
Przez chwilę przyglądałam się Mikhailowi, a następnie upilam kilka łyków z kieliszka.
- Może kiedyś opowiem ci o wszystkim - mruknęłam, uśmiechając się znacząco. - Może wtedy i ty podzielisz sie ze mną jakąś swoją tajemnicą. - Wzruszyłam ramionami. - Wciąż przesuwamy nasza granicę. Zapewne to "kiedyś" nastąpi już niebawem.
Nienawiść jest banalna. Wywodzi się ze złości, niechęci, niewiedzy, obrzydzenia, a czasami nawet z krzywdy i bólu. A my ostatnimi czasy nie mamy do czynienia z żadnym z powyżej wymienionych. Zauważyłeś?
Offline
- Nie mam zamiaru cię w tym pospieszać, wiesz o tym - zapewniłem miękko. - Gdy poczujesz się gotowa usiądziemy przy kominku z dużą ilością krwi albo wina i... Porozmawiamy - pokiwałem głową ze słabym uśmiechem. - Wolabym nie wykrzykiwać sobie boleści w twarz, a kulturalnie się rozmówić - podsumowałem miękko i zagryzłem wargę. - Choć dzielenie się niektórymi sekretami... To bardzo intymna sprawa - mruknąłem pod nosem.
Offline
Wzruszyłam ramionami.
- Czyżby nagle wielki król Mikhail Szalony bał się intymności? - powedziałam wyzwyajacym tonem, parskając śmiechem. Oczywiście ja też się obowiaalm takich rzeczy, ale jakoś tak czułam, że z czasem nawet do takich rze zh dojdziemy. I wolałam się zacząć do nich przygotowywać, nawet jeśli miały one nastąpić za 10, czy 50 lat.
Nienawiść jest banalna. Wywodzi się ze złości, niechęci, niewiedzy, obrzydzenia, a czasami nawet z krzywdy i bólu. A my ostatnimi czasy nie mamy do czynienia z żadnym z powyżej wymienionych. Zauważyłeś?
Offline
- Dobrze mi z moją intymnością, jedyne czego się boję to reakcji istoty na której mi zależy na tą intymność - przyznałem, krzywiąc się nieco. Upiłem kilka łyków krwi nim znów spojrzałem na wampirzyce. - Wstyd, strach, obawy... Ciężko się nimi dzielić. My już to robimy ale jak bardzo nas to boli... - skrzywiłem znów.
Offline
- Fakt. Za każdym razem to strasznie dużo trudnu - mruknęłam, również się krzywiąc. Zastanowiłam się chwilkę. - Gdybyś chciał przychodzić za dnia do Nicolette... To przychodź. Już mnie nie zaskoczysz tak jak ostatnio - mruknęłam, odstawiając kieliszek na bok i zbierając włosy w garść by nieco ochłodzić sobie kark. - Boje się o nią, a jednocześnie wstydzę się tego strachu - wymamrotałam. - Pewnie jeszcze wiele razy na ciebie warknę - ostrzegłam.
Nienawiść jest banalna. Wywodzi się ze złości, niechęci, niewiedzy, obrzydzenia, a czasami nawet z krzywdy i bólu. A my ostatnimi czasy nie mamy do czynienia z żadnym z powyżej wymienionych. Zauważyłeś?
Offline
Pokiwałem głową ze zrozumieniem i spróbowałem uśmiechać się.
- Ja rozumiem to, po prostu.. Zachowałem się idiotycznie, wiem o tym - przytaknąłem, z bólem przyznając się do błędu. - Przestraszyłem się, a potem nie mogłem jej na spokojnie wziąć w ręce i... Wyżywałem się, swoją złość i niemoc - westchnąłem ciężko. - Tak się czuję czasem. Bezsilny w obliczu setek zmian jakie zachodzą. Emocje między nami, rodzicielstwo, powarkiwania na radach i próba utrzymania tego wszystkiego - pokręciłem głową. - Postaram się nie nachodzić was w dzień.
Offline
- Nicolette ma jeszcze mało do powiedzenia, więc słuchaj mnie uważnie. Możesz przychodzić w dzień - powtórzyłam, wzdychając głośno. - Jeśli będziesz tego potrzebował, to przyjdź. Nie siedzę tam cali dniamim czasami zaglądam by nakarmić ją w nocy, zazwyczaj głównie dlatego tam jestem. Od czasu do czasu... Ot tak. - Wzruszyłam ramionami. - To też twoja córka, więc nie zabronię ci jej odwiedzać. To by było głupie, skoro miałeś być "dobrym tatusiem" - zażartowałam.
Nienawiść jest banalna. Wywodzi się ze złości, niechęci, niewiedzy, obrzydzenia, a czasami nawet z krzywdy i bólu. A my ostatnimi czasy nie mamy do czynienia z żadnym z powyżej wymienionych. Zauważyłeś?
Offline
- No właśnie. A na razie to z ciebie wychodzi dobra mamusia - zaśmiałem się cicho, ale szczerze i z miłym uczuciem. - Ale... Gdyby coś znów mnie nawiedziło to pewnie do niej zajrzę. Po prostu... Upewnię się - pokiwałem głową z uśmiechem i dopiłem kieliszek z głębszym oddechem. - Trochę mi lepiej, przyznaje.
Offline
- Mówiłam, że potrzebujemy oczyścić nieco umysły - wytknęłam, odstawiając swój pusty kieliszek na bok. - Nie powinniśmy tak długo z tym zwlekać - stwoerdziłam, kręcąc nosem. - Bo zaczynamy na siebie za bardzo warczeć, a oboje się od tego odzwyzailismy. Nie wiem kiedy ostatnim razem na mnie krzyczałeś - owoedzialam z lekką tym rozbawiona. - Nie przypominam sobie takiej sytuacji. A tu proszę, spokojny Mikhail nie wytrzymał i nakrzyczał na swoją królową. - Zaśmiałam się z tego. - Co powiesz na wrócenie do treningów raz w tygodniu?
Nienawiść jest banalna. Wywodzi się ze złości, niechęci, niewiedzy, obrzydzenia, a czasami nawet z krzywdy i bólu. A my ostatnimi czasy nie mamy do czynienia z żadnym z powyżej wymienionych. Zauważyłeś?
Offline
- Nie lubię krzyczeć. Ani ranić - burknąłem nieco zawstydzony tą słabością. - Ale tak, możemy jak najbardziej wznowić treningi. To był zawsze miły czas spędzony na treningu - przyznałem szczerze i skinąłem głową z trochę łagodniejszym uśmiechem. - Przyda się nam. Trochę nam odbiło gdzieś między troską o siebie i dziecko, a odruchową agresją - pokręciłem głową. - To źle. Ale naprawimy to, bez obaw.
Offline
- Ja się tym nie przejmuje, Mik. Dla mnie agresja jest niemal naturalna od dłuższego czasu. Jak ktoś na mnie krzyczy, krzyczę głośniej. Jak ktoś mnie uderzy, uderzę mocniej - powiedziałam z powagą i z nutą groźby w głośnie. - Więc ja się tym nie obawiam. I tak się uspokoiłam ostatnim czasem... Ale jeśli będziesz mnie atakował, to nie ręczę za siebie - zaznaczyłam.
Nienawiść jest banalna. Wywodzi się ze złości, niechęci, niewiedzy, obrzydzenia, a czasami nawet z krzywdy i bólu. A my ostatnimi czasy nie mamy do czynienia z żadnym z powyżej wymienionych. Zauważyłeś?
Offline
- Nie będę atakował, chyba że w obronie ciebie lub Nikki - powiedziałem śmiertelnie poważnie. - Ja... Nie chciałbym nawet oddawać. Nie lubię przemocy - przypomniałem i zacisnąłem usta tak mocno jak tylko się dało. Nigdy nie oddawałem to nie nauczę się z dnia na dzień.
- I nie będę już na ciebie krzyczał. Choć byłaś tak zaskoczona gdy to zrobiłem, że żałuję iż nie zapamiętałem tego lepiej - mruknąłem krzywo uśmiechnięty.
Offline
Zaśmiałam się.
- Zszokowałeś mnie. Co mogłam zrobić? - mruknęłam, kręcąc głową. - Cóż, bezpieczniej dla ciebie, że nie oddajesz. Dla mnie zresztą też. Gdybyśmy zaczeli otwartą wojnę moglibyśmy oboje odczuć jej niegatywnw skutki. Ja nie odpuszczam, ty też. Dobrze, że przestaliśmy być wragami a staliśmy się... - Zmarszczyłam brwi, bo nagle zabrakło mi słowa by dokończyć to zdanie.
Nienawiść jest banalna. Wywodzi się ze złości, niechęci, niewiedzy, obrzydzenia, a czasami nawet z krzywdy i bólu. A my ostatnimi czasy nie mamy do czynienia z żadnym z powyżej wymienionych. Zauważyłeś?
Offline
- Kim...? - podjałem temat, bo był bardzo ciekawy. A ja byłem ciekawskim wampirem. - Bo to ciekawy temat. Ni to kochankowie ni to współpracownicy... Jakby prawdziwe szczęśliwe małżeństwo z dużą ilością troski i czułości - pokiwałem głową. - Nietypowe wampiry. W sam raz na dobrych władców, rewolucyjnych...
Offline
- To co mówisz jest chore - Parsknęłam, mimowolnie się uśmiechając. /Julia: znów wczami wyobraźni widzę jak ona teraz pali papierosa/ - Niedorzeczna sytuacja i taka nierealna. Bez nazwy, bez imienia - mruknęłam i zaczęłam powoli spacerować po sali treningowej. Nie miałam co ze sobą zrobić a czułam, że potrzebuje jakby... Odreagować to wszystko co właśnie z siebie wyrzucałam. - Czy będziemy kiedykolwiek w stanie się określić, powiedzieć co to? - szepnęłam, zerkając co i raz na Mika z lekkim uśmiechem. - Czy będziemy tak krążyć wokół siebie. Ja tego nie powiem, bo nie chce tego słyszeć. Ty tego nie powiesz, bo nie masz pewności. - Zatrzymałam się w końcu, przestając krążyć wokół niego jak jakiś sęp. - Nie wiem kim jesteś, na pewno nie wrogiem. I to jest najważniejsze.
Nienawiść jest banalna. Wywodzi się ze złości, niechęci, niewiedzy, obrzydzenia, a czasami nawet z krzywdy i bólu. A my ostatnimi czasy nie mamy do czynienia z żadnym z powyżej wymienionych. Zauważyłeś?
Offline
- Może kiedyś zyskam pewność? - poddałem w wątpliwość jej słowa. - Albo ty będziesz chciała to usłyszeć? Co jeśli to jedno słowo dzieli nas od spokoju i, zrozumienia dzieli nas tylko to słowo wypowiedziane na głos? - cały czas patrzyłem na nią uważnie, ale na koniec uśmiechnąłem się tylko spokojnie. - To nie są hipotezy jakie chce sprawdzać, a przynajmniej nie dziś - zapewniłem ją miękko. - Chcę odpocząć przed bałem, przygotować się do niego i bawić się w najlepsze z moją żoną, kochanką i moją królową... Mam nadzieję, że podzielasz te chęci.
Offline
- Oczywiście że je podzielam - mruknęłam z nutą oburzenia w głosie. - Organizuje ten bal między innymi dla twojej i mojej rozrywki, przecież nie dla Nicolette, która zapewne prześpi większość imprezy - stwierdziłam rozbawiona. - Założę ładny gorset, z dużą ilością guzików do odpinania, tak jak lubisz - powedziałam że złośliwym uśmiechem.
Nienawiść jest banalna. Wywodzi się ze złości, niechęci, niewiedzy, obrzydzenia, a czasami nawet z krzywdy i bólu. A my ostatnimi czasy nie mamy do czynienia z żadnym z powyżej wymienionych. Zauważyłeś?
Offline
Wzniosłem oczy ku niebu, jakbym pytał bogini magii czy sprowadziła Evangeline na moją drogę za karę, czy jako nagrodę.
- Chyba muszę poznać krawcową która zajmuje się przyszywaniem guzików do rzeczy z których je zerwę. Powinienem jej pogratulować i życzyć miłego życia - parsknąłem niemal śmiechem. - Chyba jednak wolę te sukienki które z ciebie po prostu spływają - zaśmiałem się cicho.
Offline
- Ale one nigdy nie są aż tak efektowne jak te z guzikami. Wstążki i proste zapięcia nie dają takiego efektu - zauważyłam z rozbawieniem. - Ale faktycznie można by było dać nieco podwyżki naszej wytrwałej krawcowej, która je wszystkie potem przyszywa - szepnęłam, uśmiechając się lekko. - To będzie dobry bal. Porządnie dobrałam gości, ale i tak postawie wszystkich strażników na nogi. Dostaną dobrą krew i będą musieli przetrzymać. Chce żeby wszytsko było pod kontrolą. To i tak nie będzie bal, a raczej... przyjęcie - skwitowałam.
Nienawiść jest banalna. Wywodzi się ze złości, niechęci, niewiedzy, obrzydzenia, a czasami nawet z krzywdy i bólu. A my ostatnimi czasy nie mamy do czynienia z żadnym z powyżej wymienionych. Zauważyłeś?
Offline
- W końcu z okazji narodzin. Przynajmniej udawajmy trochę dłużej że nie spotkaliśmy się tylko na erotyczne tańce - zachichotałem, zaraz jednak uśmiechając szeroko aż szczerząc kły. - To podniesie cię na nogi. Nawet jeśli nie będzie tańców, jeśli my będziemy pobudzeni, to cały pałac będzie. Wyobrażasz sobie, wampirzyce szepczące na ucho kochankom swoje fantazje, miniaturowe orgazmy podczas rozmowy, a w tym wszystkim my, pobudzając ich i zbierając tą energię jak żniwa - westchnąłem głęboko już czując ten smak.
Offline