Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
Podciagnelam się do pozycji siedzącej, okrywając piersi kołdrą i z uśmiechem wzięłam kubek z napojem dla mnie od Zaffa.
- Dziekuuje - szepnęłam, biorąc głęboki oddech i napełniając płuca czekoladowym zapachem. - Mmm, kakao, super - skomentowała nie mogąc się powstrzymać. Popatrzyłam jednak zaraz na mojego wampira, uśmiechając się jeszcze szerzej. - Naprawdę nie uciekała? Zamieniliście słowo? - zapytałam ucieszona tą informacją.
Offline
- Powiedziałem jej dzień dobry, ale nie odpowiedziała. Patrzyła się na mnie dziwnie - wyjaśniłem tylko i zdjąłem szlafrok, wracając do Elli do łóżka pod kołdrę. - Może dlatego, że nie miałem na sobie zbyt wiele - mruknąłem rozbawiony i przysunąłem się na tyle blisko by nasze ramiona się stykały ze sobą. - Ale zawsze jakieś małe kroczki...
Offline
Upiłam mały łyczek słodkiego kakao i zamruczałam z zadowolonenia.
- Oj, wybacz... - powedziałam od razu. - Po prostu to jest to czego teraz potrzebuje - wyjaśniłam, uśmiechając się promiennie do wampira i poruszając ramieniem, aby otarły się o siebie. - Długo nie może unikać rozmowy z tobą. W końcu rodzice pozwolą ci korzystać też z salonu. Będziemy częściej jeść wspólne posiłki... Być może wyjdziemy razem na kolację...? - myślałam do przodu, urzeczona taką możliwością.
Offline
- Fajnie by było. Poza tym... Kiedyś w końcu się wtopię w społeczeństwo - uznałem. - Moja aura, którą widzą czarodzieje osłabnie, bo będę obcował z tobą często, może i będę blady, ale przestaną na to zwracać uwagę... Wszyscy przywykną. Greta też - posumowałem. - Skoro ty dałaś radę, to inni czarodzieje też mogą - skwitowałem, także upijając łyk kakao.
Offline
- Dokładnie. Choć... Mam nadzieję, że nie wszyscy zaczną się w tobie zakochiwać na zabój - szepnęłam, uśmiechając się nieśmiało i chowając ten uśmiech za kubkiem z ciepłym napojem. - Co to będzie jak też będziesz musiał wychodzić z domu... Ja na uczelnię, ty dobrach... Potem oboje zmęczeni... - Westchnęłam. - To będzie... Dziwne. - Skrzywiłam się lekko. Tak jeszcze nie funkcjonowaliśmy i póki co trudno mi było to sobie wyobrazić.
Offline
- Pewnie będzie... Ale jeszcze nie ma czego się obawiać. Myślę... że gdy już dojdzie do tego, będziemy gotowi. Ja będę w pracy, ty na uczelni, a gdy będziemy wracać, spędzimy razem cały wieczór, rozmawiając grając, może pracując nieco... - uśmiechnąłem się lekko. - Zaczniemy prawdziwe, samodzielne życie, tylko we dwoje...
Offline
- Będziemy zmęczeni i będziemy zasypiać o 19 - zauważyłam rozbawiona. - Mówię ci... Tak właśnie będzie - dodałam z przekonaniem, uśmiechając się rozbawiona. - Ale nawet wtedy będę cię bardzo kochać, albo nawet bardziej. - Westchnęłam. - Teraz mnie zjada od środka, że ja chodzę na uczelnię, a ty siedzisz ty sam w domu, prawie że jak w więzieniu, bo za dnia w mieście jest nie do wytrzymania dla ciebie... - Znów westchnęłam, spoglądając na mojego kochanego wampira ze współczuciem.
Offline
- Cóż, zasłużyłem. Swego czasu to ty byłaś więźniem - westchnąłem ciężko. - Karma wraca. Muszę swoje odsiedzieć widocznie - uznałem, lekko wzruszając ramionami. - Poza tym nie nudzę się aż tak bardzo, mam co robić. Piszę felietony, różne artykuły... Wysyłam je do gazet wraz ze swoim CV... Mam co robić, naprawdę staram się... cóż, wyjść na prostą - przyznałem.
Offline
- Może powinniśmy się razem przejść, żebyś osobiście złożył CV? - zasugerowałam zatroskana. - Być może wtedy miałbyś większe szanse...? Zobaczyli by, że nie jestem krwiopijcą, tylko przyjazna i pracowitą istota. - Uśmiechnęłam się po chwili szeroko. - I bardzo, bardzo kochana istotną.... - wyszeptałam, muskając wargami jego ramię.
Offline
- Wolę na razie podejść do tego na spokojnie, a nie pchać się gdzie popadnie. Muszę poznać tutejszy rynek, tutejsze istoty, które w jakimś sensie "rządzą"... - mruczałem pod nosem. - Jestem dobry w planowaniu oraz wynajdywaniu sensacji, robiłem to jako hobby na balach wampirów. Teraz mogę to wykorzystać do pracy - z wolna pokiwałem głową i w końcu otrząsnąłem się, całując Ellę w policzek. - Dam radę. A gdy będę potrzebować twojej pomocy nie zawaham się o nią prosić - zapewniłem z uśmiechem.
Offline
- Ty jesteś dużą sensacją - stwierdziłam, co było w sumie słusznym spostrzeżeniem. - Czemu nie napiszesz o sobie? - zasugerowałam nagle podekscytowana tą opcją. Oparłam kubek o swoje kolano i popatrzyłam szeroko otwartymi oczami na wampira. - Na pewno znajdzie się wielu ciekawych czarodziejów, którzy z chęcią chcieli by się dowiedzieć o życiu wampira w ich mieście. Wykorzystaj to, niech to nie będzie twoj minus, a ogromny plus - nakręcałam się coraz bardziej, patrząc z zapałem na Zaffa.
Offline
Uśmiechnąłem się szeroko, kiwając głową.
- Sam nie wiem... Czarodzieje mogą nie chcieć czytać o ich nietolerancji - zauważyłem niepewnie. - A wiesz, że na razie z nią się głównie spotykamy... Coś wymyślę. Przeczytasz pierwsza nim wyśle do gazety - obiecałem z uśmiechem.
Offline
Uśmiechnęłam się do niego ciepło.
- No dobrze... Z wielką chęcią przeczytam, choć... Ja się na tym nie znam. Nie wiem jak dużo da ci moją opinia - mruknęłam rozbawiona i uniosłam kubek do ust, upijając dużego łyka kakao. - Wierzę że się w końcu uda... Wiem, że szukanie pracy trochę trwa, nie znajdziesz jej z dnia na dzień ale... Czuję Że to już niedługo.
Offline
Uśmiechnąlem się szczerze, całując ją po ramieniu z uwielbieniem.
- Dziękuję kochanie, za te życzenia powodzenia. Zawsze się przyda - uznałem zadowolony z uśmiechem przyglądają się jej. - Może mi się uda, w sumie... Naprawdę nie chce złego. I kiedyś się przekonają wszyscy... I będę mógł żyć wśród czarodziej spokojnie i bez obaw u twojego boku...
Offline
- Oh! No właśnie... To byłbyla by też dobra opcja na przekonanie czarodziejów o tym, że nie jesteś zagrożeniem. Mozesz zrobić wywiad ze mną - zauważyłam rozbawiona. - To będzie... Dziwne, ale... - Wzruszyłam ramionami. - To może pomogłoby innym spojrzeć na ciebie z innej perspektywy. Nie jestem omamioną czarodziejka. Jestem świadoma wszystkiego co się dzieje. A nie każdy to rozumie - szepnęłam, dopinając kakao do końca.
Offline
Pokręciłem głową i zaśmiałem się szczerze.
- Oj kochana... Wymyślę coś. Naprawdę coś wymyślę. Może wywiad z tobą, może krótki felieton o życiu wampira w mieście czarodziejów? Może o moich tradycjach i zwyczajach? To może zaciekawić czarodziejów, a przecież właśnie dzięki ciekawości istnieje wasza rasa - uznałem z uśmiechem. - Nie przestaniecie pogłębiać wiedzy i nawet gdy wilkołaki myślą, że wszystko już zostało wymyślone, to wy wiecie, jak daleka drogą przed wami - westchnąłem z nutą podziwu.
Offline
- Im więcej się wie, tym większą ma się świadomość jak wiele jeszcze można się dowiedzieć - szepnęłam. - Dlatego czarodzieje nie przestają, wieża to studnia bez dna... - szepnęłam z uśmiechem i odstawiłam kubek na bok. Otuliłam się ciaśniej kołdrą i westchnęłam cicho. - Zasiałes swoją obecnością ziarno ciekawości, teraz tylko czekamy aż wyrośnie... A ja chyba powinnam się ubrać - zauwazylam, odgarniając kosmyki włosów za ucho.
Offline
- Pewnie powinnaś - westchnąłem ciężko. - Ale ja cię nie pośpieszam. Cóż, lubię cię w pełnej okazałości, ale to pewne - mruknąłem, patrząc na nią z uwielbieniem i nutką... mhm nutkną czegoś jeszcze. Bardziej wampirzego.
Offline
Zagryzłam wargę, uśmiechając się i czerwieniejąc. Jego spojrzenie miało w sobie coś... Co spowodowało że żołądek mi się ścisnął. Ale nie było to nieprzyjemne, wręcz przeciwnie. Wzięłam głęboki oddech.
- Raczej... R-raczej nieuniknione... - wydusiłam z siebie. - Ch-chyba nie powinniśmy siedzieć tak cały... Dzień... - powedziałam mało przekonana własnymi słowami. Zmarszczyłam brwi i popatrzyłam zawstydzona na swoje dłonie.
Offline
Uśmiechnąłem się i wycofałem natychmiast.
- Masz absolutną rację. Twoi rodzice będą się martwić - dodałem i spojrzałem jeszcze na szyję Elli. - Mogę posmarować maścią i do poniedziałku zniknie, ale cóż, obawiam się, że twoi rodzice i tak to zauważą... Możesz użyć jakiejś iluzji? - zapytałem niepewnie, patrząc na nią z troską.
Offline