Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Myślę, że będziemy mieli naprawdę dużo czasu na takie rozumowanie o przyszłości, Grim - siwetach szeptem i tak jak sobie obiecałam, bez przeciągania powoli zaczęłam się podnosić. - Ja na pewno z chęcią porzucam takimi myślami i spostrzeżeniami o przyszłości - podsumowałam, spoglądając na niego
Bohater nie jest odważniejszy od zwykłego człowieka, ale jest odważny pięć minut dłużej."
Offline
Uśmiechnąłem się i wstałem za nią.
- A ja... postaram się uprzątnąć swoją przeszłość do końca - uznałem już mniej podekscytowany. - Zajmuje mi to chyba za długo - dodałem z winą, dotykając wisiorek na swojej szyi i chwilę obracając go w palcach. Potem jednak zaraz popatrzyłem na Astorię i zaraz ująłem jej dłoń. - Myślenie o przyszłości jest przyjemniejsze...
Offline
- Zdecydowanie. Poza tym, nowe. Przeszłość już przeżyłeś. - Wzruszyłam ramionami. - A przyszłość na ciebie czeka. - Scienslem mocno jego dłoń. - Czeka na nas - szepnęłam, patrząc przed siebie.
Bohater nie jest odważniejszy od zwykłego człowieka, ale jest odważny pięć minut dłużej."
Offline
Wziąłem oddech, nie bardzo wiedząc co powiedzieć, ale przytaknąłem grzecznie, rozumiejąc, że... Że to prawda. Że teraz mowa już o nas, a nie o "Grimie i Tetrze". Nie było nigdy nas, aż do teraz gdy poznałem Astorię. Tylko z Astorią tworzę nas.
To niesamowite uczucie, jednocześnie bardzo bardzo bolesne dla wspomnień. Raniłem Tetrę? Chciałaby bym czekał? Może nie powinienem czekać? Jak długo powinienem wspominać Tetrę, a nie oddawać się w ramiona innej wilczycy, jedynej wilczycy, z którą powinienem to robić?
- Racja - szepnąłem tylko, idąc z wilczycą przez las.
Rozmawialiśmy raczej niewiele, chyba oboje uznawaliśmy pozorną ciszę lasu za piękną melodię. Gdy odprowadziłem już wilczycę do lasu, wyraźnie słyszałem, że więcej osób chodzi po domu.
- Przyjdę jutro - powiedziałem, choć o tym wiedziała. - Czy... możesz pomyśleć nad tym? Jak mi pomóc? - zapytałem niepewnie. - Chyba potrzebuję nieco pomocy z tym, a sądzę, ze możesz mi pomóc - wyznałem niepewnie, bo raczej z natury rzadko prosiłem o pomoc.
Offline
Pokiwałam głową potakujaco.
- Jasne, postanowiłam się pomyśleć, co moglibyśmy zrobić, lub co sam mógłbyś zrobić ze by... Jakoś to poukładać i skleić w całość - szepnęłam z delikatnym uśmiechem. - Poradzimy sobie, uporamy się z tym razem. A teraz powinieneś iść, nie chcę żebyś znów był przeze mnie spóźniony - powedziałam na koniec z miękkim spojrzeniem.
Bohater nie jest odważniejszy od zwykłego człowieka, ale jest odważny pięć minut dłużej."
Offline
- Mam wrażenie, że Evelynn już przywykła - zaśmiałem się i pocałowałem ją w czoło, nim wypuściłem dłoń wilczycy. Sięgałem po swoją torbę i przeszedłem przez dom, na szczęście nie spotykając nikogo na swojej drodze. Z cichym westchnieniem ruszyłem w stronę lecznicy, starając się poukładać szalejące myśli.
Offline
Gdy tylko poszedł ja zjadłam coś a potem wróciłam na ogród aby poćwiczyć. Przyszła do mnie Susan i usiadła kawałek dalej. Była zamyślona. Chwilę pogadałyśmy, a potem znów zwinęła się do siebie. Bardziej z niej srna niż wilczyca. Zwierzyna, a nie łowca.
Długo zastanawiałam się nad tym, co Grim mógłby zrobić aby spróbować zapomnieć o Tetrze, która nawiedzała już nie tylko jego, ale i mnie. Też zaczęłam o niej myśleć. Zdecydowanie za dużo. Często doprowadzała mnie do zdenerwowana. A potem przypominałam sobie, że jej przecież już nie ma... Trzeba było coś z tym zrobić.
- Cześć, Wolfgrim - przywitałam go, gdy wszedł do mojego pokoju. - Mama ci otworzyła? Um, nie słyszałam nawet pukania - przyznałam się, z pokornym uśmiechem. - Jak się czujesz?
Bohater nie jest odważniejszy od zwykłego człowieka, ale jest odważny pięć minut dłużej."
Offline
- Otworzył mi Tim. Ale poprosiłem go by już nie krzyczał, tylko pokazał mi gdzie iść - wyjaśniłem rozbawiony i podszedłem bliżej wilczycy, która siedziała na łóżku. Niepewnie usiadłem obok jej. Nie wiem z jakiego powodu, ale siedzenie z nią w jej pokoju budziło u mnie jakieś poddenerwowanie, jakby stres.
- Dobrze się czuję, bez obaw. A ty? Ćwiczenia wykonane? - upewniłem się.
Offline
- Oczywiście, że wykonane, doktorze Hartwell. Wszystko zrobione, wraz z powtórzeniami. Nic mnie nie boli, moja noga miewa się naprawdę dobrze, tak samo jak moje samopoczucie - powedziałam z powagą, a potem się zaśmiałam i przysunęłam blisko Wolfgrima. - Mam więcej energii odkąd wróciłam do domu, tutaj czuję się zdecydowanie bardziej swobodnie. Po prostu mi tu lepiej niż w szpitalu. Choć już tak często cię nie widuje. To jest największy minus powrotu. Ale przychodzisz do mnie więc się trzymam. - Uśmiechnęłam IE promienie.
Bohater nie jest odważniejszy od zwykłego człowieka, ale jest odważny pięć minut dłużej."
Offline
Uśmiechnąłem się lekko, trącając ją ramieniem, gdy już się przysunęła.
- Zaraz się zarumienię - parsknąłem. - Wiesz, kiedy wszyscy wojownicy, którzy ucierpieli w walkach zostaną wypisani na stałe, pewnie będę bardziej dostępny. Może będziemy spędzać więcej czasu - uśmiechnąłem się lekko. - No dobrze, pokażę ci kolejny zestaw na dziś i znów idziemy na spacer? Znów nad brzeg rzeki?
Offline
- Tak, możemy tak zrobić - przytaknęłam z uśmiechem.
Wolfgrim pokazał mi wszystkie ćwiczenia, dokładnie dlumaczac a potem pokazując jak je wykonać i jeszcze dopowiadając co to ćwiczenie ma mi dać. No i że nie mogę ich robić za dużo żeby nie zrobić sobie krzywdy. Standardowo.
Potem zgarnelam plecak, który przygotowałam wcześniej i wyszliśmy z domu.
- A kiedy będziemy mogli się przemienić razem? Musiał ys mieć trochę więcej czasu na to... Bo w wilczej skórze czas płynie jakoś szybciej - mruknęłam, łapiąc go za dłoń.
Bohater nie jest odważniejszy od zwykłego człowieka, ale jest odważny pięć minut dłużej."
Offline
Spojrzałem na zegarek na nadgarstku, a potem uśmiechnąłem się ciepło do Astorii.
- Może dziś? Albo jutro jeśli nie masz jeszcze sił. Pracowałem rano, więc całe popołudnie i wieczór mam wolne - wyjaśniłem z łagodnym uśmiechem. - Poza tym możemy schować rzeczy do plecaka... Oczywiście, jeśli ty też nie masz innych obowiązków - zaznaczyłem od razu.
Offline
- Póki co niezbyt - bąknęłam, nieco rozdrażniona. - Byłam wczoraj w centrum i powedziałam, że mogę się już stawić na zajęciach. Ale powiedzieli, że instruktor musi być sprawniejszy gdyby coś się działo, więc... - Zagryzłam zażenowana wargę. - Mam kupę wolnego czasu. - Wymusiłam uśmiech.
Bohater nie jest odważniejszy od zwykłego człowieka, ale jest odważny pięć minut dłużej."
Offline
Spojrzałem na nią z przykrością, pocierając palcami jej dłoń.
- Oj Astra... Wiesz, że po części mają rację. Musisz dać sobie jeszcze czas. Gdy uznam, że twoja noga jest już sprawniejsza to poręczę za ciebie jako lekarz - obiecałem z uśmiechem. - Ale póki co, potrzebujesz jeszcze trochę czasu. Ale nie obawiaj się, postaram się go jakoś zająć - dodałem już z nutą niepewności. - Zmienimy się nad rzeką, dobrze? Chyba tego potrzebujesz...
Offline
- Znaczy... Tak, chyba tak, lubię to bardzo ale... - Popatrzyłam na niego niepewna. - Mialam na dziś troszkę inne plany. Chciałamziś napisał list do Tetry - mruknęłam. - Nie wiedziałam, że będziesz miał tyle czasu, żeby się przemienić. Ale możemy zrobić najpierw to, a potem... Się zmienić na trochę? Woda jest uspokajająca, a ty na spokojne sobie pomyślisz... Ja w sumie też. Jestem zirytowana wczorajszym wieczorem - szepnęłam, wzdychając ciężko. Wciąż mnie bolało gdy ktoś stwierdzał, że jestem niewystarczająco sprawna by coś robić.
Bohater nie jest odważniejszy od zwykłego człowieka, ale jest odważny pięć minut dłużej."
Offline
Zmarszczyłem lekko brwi.
- List do Tetry? - powtórzyłem niepewnie, spoglądając na Astorię. - Nie wiem... Nie za bardzo wiem o czym miałbym napisać do wilczycy, której już nie ma - przyznałem cicho, dość niepewnie, nie bardzo widząc jak rozumieć jej słowa.
Offline
- Tęsknisz za nią - powedziałam ze spokojem, spoglądając na niego z czułością. - Nie zdążyłeś jej pożegnać. I nie możesz się teraz z tym pogodzić - dodałam ze smutkiem w głosie. - Dlatego... Pomyślałam, że możesz napisać do niej kilka listów, naprzyllad jeden o waszym ulubionym miejscu, a potem pójść i się z nim pożegnać, posprzątać tam... Zostawić ten list. Albo o tym co w niej lubiłeś i spróbować spróbować znaleźć potem te różne cechy w innych...? - szepnęłam bardzo niepewnie. Byłam świadoma, że dotykam rany, która jeszcze się nie zagoiła. - Pomyślałam, że może tego ci brakuje? Mój tata wciąż wspomina, że nie pożegnał się z bratem i... Nie wiem, może to faktycznie głupi pomysl. Przepraszam. - Zmarszczyłam brwi. - Myślałam, że to mogłoby pomóc.
Bohater nie jest odważniejszy od zwykłego człowieka, ale jest odważny pięć minut dłużej."
Offline
Z bólem pokiwałem głową, ale nie miałem zamiaru puszczać Astorii.
- Nie, to nie jest głupi pomysł, choć... Sam nie wiem - westchnąłem cicho. - To będzie ciężkie - przyznałem cicho. - Może napiszę do niej list... I posprzątam w chatce - mruczałem cicho. - Oddam jej rzeczy stamtąd jej rodzicom, pewnie się ucieszą... - powiedziałem cicho. - A ja... Ja się z nią ostatecznie pożegnam - uśmiechnąłem się słabo, a potem spojrzałem na Astorię. - Pomożesz mi?
Offline
Zacisnęłam palce na jego dłoni i uśmiechnęłam sie.
- Po to jestem, żeby ci pomóc - przytaknęłam na jego słowa. - Stopniowo, Grim. Twoje wyzwania stają się też po części moimi - szepnęłam. - Jesteśmy w tym razem.
Bohater nie jest odważniejszy od zwykłego człowieka, ale jest odważny pięć minut dłużej."
Offline
- Muszę przywyknąć raz, a porządnie - parsknąłem. - No wiesz, że nie jestem w tym sam, a ty mi pomożesz nawet jeśli nie będę o to prosił - pokiwałem głową z łagodnym uśmiechem. - Chcesz zrobić to jeszcze dziś? Może lepiej jutro? przygotuje pudła, jest tam sporo rzeczy - westchnąłem. - Ale spodoba ci się tam. Chatka jest niewielka, zbudowana w sumie ze wszystkiego co znaleźliśmy za darmo...
Offline