Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Zostanę z tobą - odparłem po prostu, pozwalając jej dotykać swojej twarz. - Wszystko okej? - upewniłem się, jednak bez nadmierne troski. Raczej... było to pytanie rzeczowe, na widok jej rozkojarzenia. Może po prostu to była cała ta miłość? Albo jeszcze była osłabiona przez utratę krwi...?
Offline
Zmarszczyłam lekko brwi i pokręciłam przecząco głową, opuszczając dłoń.
- No jasne, że tak. Czemu miałby nie być "okej" u mnie? Wyspałam się, a zaraz zjem pyszne śniadanie w naprawdę dobrym towarzystwie - zauważyłam śmielej niż miałam w zwyczaju. - Za to... - Przygryzłam wargę. - Bardziej ciebie mogę spytać, czy wszystko w porządku...?
Offline
- U mnie jak najbardziej... Wczoraj miałem jakąś... anomalię zachowania - machnąłem ręką, odganiając od nas temat. - Nic, po prostu zastanawiałem się, czy nie odzywasz już zmęczenia, po ugryzieniu. Ale jeśli wszystko okej... No no to wstawaj, śniadanko tylko na ciebie czeka - uśmiechnąłem się łagodniej.
Offline
Poniosłam się z kanapy, ciągnąć za nadgarstek Zaffa.
- No to skoro ja, to ty też! - odnajmklam rozbawiona, rzucając mu szeroki uśmiechem na zachętę. Choć zapewnenie musiałam go długo zachęcić. Cieszyło mnie to.
Zjedliśmy razem śniadanie,a Zaff chyba ze sto razy przypomniał mi jeszcze żebym na koniec śniadania połknęła wszystkie witaminy jakie mi przyniósł. Ale nie czułam się już słabo... Chyba, przynajmniej tak mi się wydawało, że wszystko było już w porządku. To też powtórzyłam wampirowi.
W połowie dnia Zaff poszedł spać zostawiając mnie samą na pozostałą resztę dnia. A ponieważ pogoda nadal była brzydka, postanowiłam wziąć książkę i poczytać trochę. Wieczorem przyszedł i zjedliśmy razem posiłek. Chyba wszystko było między nami w porządku.
I dni tak mijały. Spokojnie, bez napięć.
Oparłam głowę o jego ramię, gdy siedzieliśmy razem na kanapie, pijąc gorącą czekoladę na wieczór.
- Czyli od jutra... Mhm, będziesz bardziej zajęty niż zwykle... - szepnęłam, starając się ukryć niezadowolenie ale średnio mi to szło. W końcu westchnęłam i wzięłam głęboki oddech.
Offline
- Wiem, że cie to nie ciszy - westchnąłem, głaszcząc ją po ramieniu, ręką, którą ją obejmowałem. - Ale taka jest kolej rzeczy. Prosili mnie, bym się spotkał z kilkoma osobami, mającymi wpływ na rodzinną firmę... Mnie też to nie ekscytuje, ale ktoś musi to zrobić. Poza tym nie jestem z żadnym rodem zaręczony, co nieco ułatwia negocjację. Jestem wolny od zobowiązań, a to wzbudza zaufanie... Podobno - wzruszyłem lekko ramionami.
Offline
Uśmiechnęłam się pod nosem.
- Rozumiem, masz zobowoazania. Wybacz, nie chce być... Męcząca. Z resztą. Już o tym romiwalismy, a ja się po raz kolejny powtarzam. - Westchnęłam ciężko. - Nie robię tego celowo - wyjaśniłam, zerkając na niego przepraszająco. - Zrób wszystko tak jak trzeba i poświęć na to tyle czasu ile tylko go potrzebujesz - dodałam.
Offline
- A na ciebie poświęcę resztę z tego czasu - zapewniłem spokojnie, upijając kakao. Potem pocałowałem Elle w policzek i mimowolnie rzuciłem okiem na jej szyję. - Ładnie się zagoiła - oświadczyłem zadowolony. - Nie ma nawet śladu. I dobrze. Byłbym zły na siebie, szpecą taką prześliczną szyję - uznałem.
Offline
- No coś ty. Nie musiałbyś być zły na siebie, Zaff. I tak by ich prawie nie było widać - stwierdziłam. Zagryzłam wargę i na chwilę zamilklam. - A skoro... Się zagoiły... Hmh, bo minęło już trochę czasu. Więc... - Poczerwieniałam.
Offline
- Mógłbym - pokiwałem głową. Pocałowałem ją jednak tylko czule. - Chciałabyś...? - zapytałem ją już na ucho, ale zaraz pokręciłem głową. - Oczywiście, to że mógłbym nie oznacza, że muszę jednak wydawałaś się tym zainteresowana - zauważyłem, dopijając swoje kakao do końca i odstawiając je na stolik kawowy. Zaraz jednak wróciłem wzrokiem do Elli.
Offline
Pokiwałam powoli głową, unosząc dłoń i delikatnie przerzucając włosy najpierw z jednego, a potem z drugiego ramienia na plecy, aby odsłonić swoją szyję.
- Jestem... Jestem zainteresowana - poprawilam go i uśmiechnęłam się delikatnie.
Złapałam dwa głęboki oddechy Miałaś być spokojna Radella, spokojna, nie stresuj się. Uh, serce znów mi przyspieszyło zamiast zwolnić.
Offline
Pokiwałem głową z uśmiechem, i objąłem dziewczynę, by przesadzić ją na moje kolana, Patrzyliśmy teraz sobie niemal na równi.
- Tym razem będzie trochę dłużej, przez co i intensywniej - zaznaczyłem od razu. - Ale nim cię ugryzę, musisz się uspokoić, Ella. Pomyśl o czymś przyjemnym. O popołudniowym słońcu, o tym jak się leniliśmy wczoraj w łóżku, przytulając i kręcąc na prawo i lewo - uśmiechnąłem się miękko, całują ją już po szyi, by znaleźć odpowiednie miejsce na wbicie kłów.
Offline
Wzięłam głęboki oddech, czując przyjemny dreszczyk na całym ciele i ciepło rozchodzące się od szyi przez jego gorący oddech i ciepłe wari na mojej skórze.
- Dobrze... Będę spokojna... - obiecałam.
Zamknęłam oczy i wzięłam dwa głębokie oddechy. Z rozluźnieniem się przy Zaffie miałam już naprawdę niewielki problem. Zajmowało mi to zaledwie chwilę. Myślałam o wspólnym spacerze, myślałam o tym jak pierwszy raz pozwolił mi wyjść na zewnątrz, jak wtedy udało mi się pierwszy raz od dawna naprawdę zmęczyć się czarując. Jaka byłam wtedy szczęśliwa...
- Już - szepnęłam z lekkim uśmiechem na wargach.
Offline
- Doskonale - szepnąłem i mając jeszcze na wargach smak słodkiej czekolady, zatopiłem kły w Elli.
Jej smak mi się nie znudzi. Słodycz, czysty smak, świeży, prosto z żył. Nie sądziłem, że kiedykolwiek będę tak się cieszył pijąc krew, szczególnie, że nie byłem bardzo jej pozbawiony, jednak smakowanie Elli było czym innym.
Czułem jak drży pod moimi dłońmi, prawdopodobnie dotknięta jak przez piorun, rozkoszą i podnieceniem. Brzmiało to doskonale, zaiste dla mnie doskonale.
W końcu, po porządnym łyku krwi, wysunąłem kły z szyi Elli, patrząc na nią czule.
- Już skończyłem... - szepnąłem.
Offline
Złapałam głębszy oddech, kiwając głową.
Ostatnim razem to faktycznie trwało zdecydowanie krocej, chcoc wtedy nie czułam tego aż tak bardzo. A może tylko mi się zdawało, że różnica była taka duża...? Nie miałam pojęcia. Jad znów mnie omamił trochę, w uszach mi szumiało. Czułam się słabo, a jednocześnie miałam wrażenie, że mam jeszcze dużo siły. Idiotyczne uczucie. Ale znów nie czułam się skrępowana.
No i to przeszywające całe ciało uczucie, przez które nie mogłam przestać drżeć. Mimo to uśmiechnęłam się szeroko do Zaffa, sięgając dłonią do jego policzka i gładząc po skórze kciukiem. Oh, dłoń też mi drżała.
Offline
- Drżysz Ella - szepnąłem, sięgając do jej ust, na razie w niepewnym całusie. - Zimno ci? Mogę cię ogrzać - szeptałem, obejmując ciaśniej i dociskając czarodziejkę do swojego ciała. Czułem energię, która rosła wraz z krwią Elli moich własnych żyłach. Cudowna...
- Pewne ci bardzo dobrze, prawda - szepnąłem w jej usta z rosnącym uśmiechem.
Offline
Zamruczałam cicho, chcąc przytaknął, ale nie chciałam aby nasze wargi były zbyt Dalego od siebie. Chciałam żeby nie całował. Tak jak to robił od ostatniego razu. Albo i nawet mocniej. Na chwilę obecną zapewne przystanek na każdą jego propozycję długo się nie namyślając wcześniej.
Offline
Szczerze mówiąc, polubiłem tą mruczącą Elle, która ponad wszystko pragnęła mojego dotyku i całusów. Nie zamierzałem odbierać jej ani jednego ani drugiego.
Pocałunki stawały się coraz intensywniejsze, a czarodziejka zdawała się tym uciszona - każdy z moich całusów, bardziej lub mniej udolnie, oddawała z ochotą, co motywowało mnie bardzo do kolejnych pocałunków, coraz dokładniejszych...
Dłonie tym razem, prócz powędrować na jej jędrną pierś, idealnie podkreśloną w biustonoszu, który jej podrzuciłem, sięgnęła też do uda, odzianego w spódnicę. Wsunąłem dłoń pod materiał spódnicy, byle zbadać wyższe partie jej nóg.
Offline
Zacisnęłam mocniej uda, czując jego palce dosyć wysoko. Mruknęłam ponownie, prosto w jego wargi i gdzieś w środku się tego wstydziłam, ale teraz ten wstyd był ukryty bardzo bardzo głęboko.
Z rosnącym coraz bardziej napięciem, czekałam na jego kolejne poczynania. Sama sięgnęłam dłońmi do jego karku, wsuwając jedną dłoń za kołnierz koszulki, na kark.
Offline
Zamruczałem, zadowolony, że mimo drżenia i nowych, zajmujących emocji jest w stanie samej też coś badać dłońmi. Cofnąłem swoje ręce na moment, by zdjąć koszulkę przez głowę, a potem zarz wracając do jej ust, do jej cudownych ust. Całowaliśmy się namiętnie, czułem stróżkę śliny, która spływała mi w kąciku ust, czułem jej nabrzmiałe piersi, oraz twarde sutki pod koszulką, a już nie wspomnę o wilgotnych udach, który słodki, kuszący zapach czułem nawet w tej chwili. Ciekawe, czy nie tylko jej krew jest taka pyszna...
Offline
Westchnęłam cicho, gdy zdjął z siebie koszulkę, nie zdarzyłam go jednak obrzucić spojrzeniem ponieważ nasze usta znów się połączyły w namiętnym pocałunku. Znów czułam pulsowanie w podbrzuszu które było nieprzyjemne a za razem przyjemne. Chciałam więcej.
Przeciagnęłam dłońmi po jego ramionach, potem wróciłam do karku i zjechałam palcami na jego tors, uśmiechając się wciąż między pocałunkami. Tym razem nie przejmowałam się z jego językiem w moich ustach, pozwalałam mu na to, tak samo jak pozwalałam jego dłoni powoli przesiąść się w górę po moim idzie, aż w końcu jego palce dotarły do mojej bielizny.
Przerwałam pocałunek i popatrzyłam na jego twarz. Był spokojny, bardzo spokojny. I uśmiechnął się do mnie lekko. Podczas gdy jego palce chciały się wśliznąć pod materiał.
Cała delikatnie drżałam, gdy już skończył. Emocje wciąż krążyły po moim ciele. Chciałabym umieć znaleźć słowo, które by opisało tą chwilę ale jakoś nie mogłam do niego dojść, więc zrezygnowałam z poszukiwań. Skupiłam się na tym, aby znów musnąć wargami twarz Zaffa. Wampir zsunął mnie ze swoich kolan i usadził bardzo blisko siebie, przyciskając do swojego boku.
Offline